Natknęłam się przed chwilą na zacytowany powyżej tekst i doznałam déjà vu:
A. Ważyk
NA CIEBIE
Od tajgi, od tundry siwej,
od gór i fabryk i sztolni,
gdzie co dzień śpiew pracy wolnej
jak morze bije przypływem,
z pociągów pędzących przez mosty
i z miast i z okrętów i zewsząd
przez kraj nasz radosny śpieszą
oddawane na Ciebie głosy.
Na Ciebie, Stalinie, z chwastów i gąszczy
kwitnące wydrzesz ogrody,
Wodzu nasz wiecznie młody,
Nasz przyjacielu najdroższy
Niech się o Tobie pieśń rozkołysze
jak wiosną szumią jabłonie w sadzie -
głosem Ojczyzny do Rady Najwyższej
gwiaździsty nasz wejdź kandydacie!
Twoim imieniem gwiazdosiejnym w niebie
nawołują się lotnicy nawzajem -
na Ciebie, nasz miły, na Ciebie
Ojczyzna głos swój oddaje.
Albo tak:
O jasne słońce wodzu Stalinie
Niech sława Twoja nigdy nie zginie…
Niech nas jak orły powiedzie z gniazda
Pięcioramienna Sowietów gwiazda…
/Zbigniew Turek (Adam Śreżoga)/
Do słabiej jarzących:
Nie porównuję nikogo do nikogo. Porównuję język, jakim posługują się polityczni apologeci w pewnym odcinku czasu.
Okazuje się, że pewne frazy są równie niezmienne, co kiczowate.
A że padło na Stalina? No cóż, poza realnym socjalizmem jakoś nikt polityka jako "jutrzenki naszej" nie opiewał... :)
Jeśli ktoś życzyłby sobie inspiracji do wyrażenia wiadomego zachwytu, tu może je znaleźć.
Komentarze