Może nie jest tak, jak sobie myślicie, robaczki, ośmielone własną bezkarnością i indolencją rodzimego sądownictwa. :)
Oto "Dziennik Gazeta Prawna" opisuje przypadek niejakiego Andrzeja Budy, który, sponiewierany w komentarzach na naszej-klasie, po bezskutecznym szukaniu sprawiedliwości w kraju, "nie odpuścił" i zaskarżył wyrok polskiego sądu do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Polski wymiar sprawiedliwości stanął na stanowisku, że osoba biorąca udział w internetowych dyskusjach musi mieć "grubszą skórę", cechującą "osobę uczestniczącą w życiu publicznym" i, wobec tego, możliwe jest ograniczenie ochrony dóbr osobistych (skąd ja to znam???). ;)
Europejski Trybunał Praw Człowieka zakomunikował polskiemu rządowi, że przyjrzy się skardze, co sugeruje, że poszkodowany może mieć nadzieję na korzystny dla niego wyrok, a inni, pozostający w podobnej sytuacji, na pozytywny przykład. Dobrze także byłoby, żeby ewentualne odszkodowania wypłacali z własnej kieszeni wyrozumiali dla hejterów sędziowie, ale to raczej będzie musiało pozostać w sferze marzeń.
Czy doczekamy kiedykolwiek czasów, że polski wymiar sprawiedliwosci stanie zdecydowanie po stronie poszkodowanych, zamiast się pieścić z wszelkiego autoramentu sprawcami przemocy? Jednostkowe odchylenia od tej "normy" wiosny bowiem nie czynią...
Komentarze