S24 ostatnio obfituje w notki kipiące oburzeniem, bo oto podobno PO zatrudniła (ma zatrudnić?) trolli - hejterów, którzy będą produkować wypowiedzi oczerniające PiS i polityków z PiS-em związanych. Pojawiły się nawet pomysły na swoiste listy proskrypcyjne i inne działania, mające chronić przed blogerami i komentatorami, naruszajacymi dobre imię (przepraszam za oksymoron) PiS-u.
Trochę to dziwne, jeśli przypomnimy sobie, co się "od zawsze" dzieje na wszystkich publicznych forach internetowych, gdzie admiratorzy obecnej opozycji lżą "lemingi"; szczególnie zapamiętale poczynając sobie podczas ostatniej kampanii prezydenckiej, kiedy wręcz rozlała się fala niezwykle prymitywnego hejtu, skierowanego przeciwko Bronisławowi Komorowskiemu. Był on zresztą bardzo skutecznie prześladowany nie tylko wirtualnie.
PiS się nawet jakoś specjalnie nie kryje ze stosowaniem takiej formy wyborczej walki:
Paweł Szefernaker (w sztabie Dudy odpowiadał za kampanię internetową): "Obserwujemy to co się dzieje na forach, jest w zespole internetowym taka grupa osób. Zwracamy uwagę na to, co się pisze, działamy tam, gdzie możemy. Zgłaszają się do nas ludzie, którzy chcą w taki sposób działać".
/Na podstawie: Źródło/
Możliwe, że p. Szefernaker jest dumny z takich na przykład po komsomolsku żarliwych "działaczy":
&
&
Ci tak głośno krzyczący "łapaj hejtera" opłacani są, czy tylko "użyteczni"? :)
